2 myśl na “Wiosenny spektakl w Twoim ogrodzie: jak sadzić tulipany, by zachwycały kolorami

  1. Cześć Alicjo! Świetny artykuł, z przyjemnością go przeczytałam. Zauważyłam, że wspominasz o wykopywaniu cebulek po przekwitnięciu, zwłaszcza tych szlachetnych odmian, ale też o pozostawianiu niektórych w ziemi na 2–3 sezony. U mnie niestety te pozostawione szybko przestają kwitnąć obficie, chyba że to te zupełnie drobne. Czy jest jakiś prosty sposób, żeby laik rozpoznał, które odmiany, poza botanicznymi i Darwina, faktycznie lepiej zostawić w gruncie na dłużej, a które bezwzględnie trzeba wykopywać każdego roku, żeby nie straciły wigoru? Bardzo dziękuję za porady i czekam na wiosenny spektakl!

    1. Cześć! Bardzo, bardzo się cieszę, że artykuł Ci się spodobał i że czytałaś go z przyjemnością – to dla mnie najlepsza nagroda! Rozumiem Twoje rozterki z tulipanami, bo to naprawdę częsty dylemat w ogrodzie. Masz rację, wspomniałam o obu tych praktykach i widzę, że idealnie wychwyciłaś sedno problemu: co z tymi, które tracą wigor?

      Widzisz, to jest trochę jak z ludźmi – jedni są bardziej domatorami i dobrze czują się na swoim miejscu przez lata, inni potrzebują co jakiś czas „zmienić otoczenie”, żeby rozkwitnąć. Z tulipanami jest podobnie. Faktycznie, te odmiany botaniczne i z grupy Darwina są zazwyczaj bardziej wytrzymałe i często mogą zostać w ziemi na 2–3 sezony, a czasem nawet dłużej, jeśli mają dobre warunki. One po prostu mają w sobie więcej tej naturalnej siły do przetrwania.

      Niestety, większość tych „szlachetnych”, wielkokwiatowych odmian – takich jak papuzie, strzępiaste, liliokształtne czy pełne – ma tendencję do słabnięcia po pierwszym, najbardziej spektakularnym kwitnieniu. Ich cebulki po prostu szybciej się wyczerpują i rozpadają na drobniejsze, słabsze, które potem albo wcale nie kwitną, albo dają bardzo małe i niewyraźne kwiaty. To właśnie te, które najlepiej wykopywać co roku, żeby dać im odpocząć, wysuszyć i zmagazynować energię na kolejny sezon.

      Jak więc laik rozpozna, które to które, poza botanicznymi i Darwina? Spróbuję podpowiedzieć kilka prostych wskazówek:
      Patrz na nazwę odmiany. Kiedy kupujesz cebulki, sprawdź na opakowaniu, do jakiej grupy należy dany tulipan. Jeśli widzisz nazwy takie jak „Darwin Hybrids”, „Fosteriana”, „Kaufmanniana” czy „Greigii” (to są grupy tulipanów botanicznych lub bliskich botanicznym), to duża szansa, że możesz je śmiało zostawić w ziemi na dłużej. Jeśli zaś masz do czynienia z „Triumph”, „Parrot” (papuzie), „Lily-flowered” (liliokształtne) czy „Double Early/Late” (pełne wczesne/późne), to raczej szykuj się na ich wykopywanie co roku.
      Rozmiar i kształt kwiatów. Generalnie, im bardziej „efektowny” i „udziwniony” kwiat – czyli duży, pełny, z postrzępionymi płatkami, fantazyjnym kształtem – tym większe prawdopodobieństwo, że to odmiana, która wymaga corocznego wykopywania. Prostsze, mniejsze kwiaty często oznaczają większą odporność.
      Cena cebulki. Czasem to też podpowiedź: te droższe, bardziej wyszukane odmiany często wymagają więcej uwagi.
      Twoje obserwacje. Najlepiej jednak uczyć się na własnym ogrodzie. Jeśli zauważasz, że dana odmiana po roku czy dwóch faktycznie zaczyna słabo kwitnąć, to znak, że lepiej ją wykopać. Te, które nadal pięknie się prezentują, spokojnie mogą zostać.

      Pamiętaj też, że wiele zależy od samej gleby i warunków w Twoim ogrodzie. Jeśli masz ciężką, gliniastą ziemię, która długo utrzymuje wilgoć, to nawet te odporniejsze odmiany mogą szybciej tracić wigor lub gnić. W takich warunkach wykopanie cebulek jest niemal zawsze lepszym pomysłem.

      Mam nadzieję, że te podpowiedzi trochę rozjaśnią sprawę i pomogą Ci w podejmowaniu decyzji. Trzymam kciuki za wiosenny spektakl i jestem pewna, że będzie przepiękny! Koniecznie daj znać, jak się uda!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *