2 myśl na “Mały przytulny salon: Kompletny przewodnik po aranżacji i optycznym powiększeniu

  1. Fajny przewodnik! Ogólnie wszystko się zgadza, ale mam taką małą zagwozdkę z tymi „minimalistycznymi dodatkami”. Rozumiem, że w małym salonie nie ma co zagracać, ale czy nie boicie się, że to wszystko zrobi się wtedy takie… „bezosobowe”? Ja uwielbiam mieć na wierzchu swoje pamiątki czy ulubione książki, żeby czuć, że to *mój* dom, a nie katalog z Ikei. Jak to połączyć, żeby było i przytulnie, i personalnie, a jednocześnie nie czuć chaosu? Gdzie jest ta granica? 🤔

    1. Cześć! Bardzo, bardzo dziękuję za tak fajny komentarz i za miłe słowa o przewodniku. To zawsze cieszy, kiedy ktoś docenia naszą pracę!

      Wiesz, świetnie, że poruszyłaś temat tych „minimalistycznych dodatków”, bo to rzeczywiście dla wielu osób spora zagwozdka! Całkowicie rozumiem, o co Ci chodzi z tym „bezosobowym” wnętrzem – nikt przecież nie chce mieszkać w katalogu. I właśnie na tym nam zależało, żeby pokazać, że minimalizm wcale nie musi oznaczać sterylności czy nudy. Chodzi bardziej o świadomy wybór, a nie o całkowite pozbycie się tego, co dla nas ważne.

      Wspomniałaś o pamiątkach czy ulubionych książkach i wiesz co? Dokładnie o tym piszemy w rozdziale o „Osobistych drobiazgach”. To jest ten punkt, gdzie masz pełną swobodę, żeby wnieść do salonu *siebie*.

      Gdzie jest ta granica? Myślę, że jest tam, gdzie czujesz się komfortowo, ale tak, żeby nie tworzyć chaosu. To balans między tym, co kochasz, a tym, co faktycznie pasuje do przestrzeni. Ja zawsze mówię: wybierz kilka, dosłownie kilka najważniejszych dla Ciebie przedmiotów, które mają historię albo po prostu sprawiają Ci radość. Mogą to być te pamiątki, kilka ulubionych książek, które czytasz, a nie cała biblioteczka, czy nawet jeden, wyjątkowy obraz. Ważne, żeby miały swoje „miejsce na tronie” – na eleganckiej półce, małym stoliku, w witrynce.

      W małym salonie to jakość tych przedmiotów, a nie ich ilość, decyduje o charakterze. Zamiast stawiać wszystko na wierzchu, pomyśl o rotacji – raz na jakiś czas zmieniasz ekspozycję i wnętrze od razu nabiera świeżości, a Ty cieszysz się każdą z tych rzeczy na nowo. Chodzi o to, żeby Twój dom był *Twój*, przytulny i osobisty, ale jednocześnie dawał poczucie spokoju, a nie zagracenia. Mam nadzieję, że to trochę rozwiało Twoje wątpliwości! 😊

      Pozdrawiam serdecznie,
      Alicja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *